Aparat fotograficzny
przygotowany, piękny śliniaczek na szyi Twojego dziecka, pierwsza
marchewka w miseczce, łyżeczka sylikonowa. Wszystko pięknie, ale
buzia maluszka, jak tylko poczuł nowy smak jest mocno zaciśnięta.
Głowa wykręca się na wszystkie strony robiąc uniki przed łyżką
„samolocikiem”.
Nie tak wyobrażałaś
sobie rozszerzanie diety swojego dziecka. Przecież byłaś dobrze
przygotowana a tu klapa na całej linii.
Z pierwszym dzieckiem nie
miałam problemu z karmieniem, jednak drugie okazało się oporne w
tym temacie.
Karmiłam mlekiem
modyfikowanym więc dietę zaczęłam rozszerzać po ukończeniu 4
miesiąca życia. Niestety była to droga długa i wyboista. Michaś
nie chciał jeść ani owoców ani warzyw, kaszka z łyżeczki też
była BLE, ba nawet z butelki potrafił wypić mleko a gdy zostawało
gęstsze to kończył jedzenie. Mijały kolejne dni kiedy dziecko nie
zjadało nawet łyżki z przygotowywanych dań. Irytowałam się,
płakałam i rzucałam resztkami jedzenia do zlewu. Synek zresztą
też płakał na widok łyżeczki. Brakowało mi nieraz cierpliwości
i bałam się, że dziecko nie ma właściwej ilości składników
odżywczych, że się nabawi jakiejś anemii albo przestanie rosnąć.
Różne czarne scenariusze układałam ale żaden się nie sprawdził.
Próbowałam również
soków, ale łyk z butelki był natychmiast wypluty. Dodawanie mleka
do nowych smaków żeby je łagodzić też nie przynosiło pożądanych
skutków. Ogólnie nic co radzi ekspert w ulotkach reklamowych,
lekarz pediatra czy położna nie przekonywało mojego synka do
jedzenia czegoś innego poza mlekiem z butelki.
Widząc zupełny brak
współpracy odkładałam rozszerzanie diety o tydzień i następny i
kolejny.
Odwiedziliśmy logopedę
z którą kilka miesięcy współpracowaliśmy. Tak, bo logopeda nie
jest tylko od wad wymowy i może pomóc.
Dopiero w 8 miesiącu
nastąpił przełom. Michaś zaczął chętnie otwierać buzię.
Przez przypadek okazało się, że nic co je nie może mieć
konsystencji pure. Dziwne prawda? Zazwyczaj dzieci mają problem z
gryzieniem i przełykaniem większych kawałków pokarmu. Gotowałam
mu obiadki wg przepisów ze strony ale blender poszedł w odstawkę,
wystarczyło większe kawałki podusić widelcem i nakarmić malucha.
Dziś tą niechęć do
jedzenia tłumaczę wyżynającymi się ząbkami. Synek zaczął jeść
gdy miał już 8zębów, wyrzynanie musiało go boleć, a jedzenie
jeszcze potęgowało nieprzyjemne uczucie.
Wygląda bardzo dobrze,
jest wesołym chłopcem, który kilka dni po pierwszych urodzinach
zaczął sam chodzić a raczkował gdy skończył pół roku. Na
rozwój fizyczny dieta mleczna nie miała żadnego wpływu.
Kilka rad dla mam
borykających się z tym samym problemem.
1 Bądź cierpliwa, nerwy
nic nie pomogą, a dziecko czuje nasze emocje.
2 Próbuj różnych
konsystencji pokarmu (również soków) oczywiście uważając aby
dziecko się nie zadławiło.
3 Dodawaj mleko czy też
swoje czy modyfikowane żeby złagodzić smak wprowadzanych nowości
4 Rób kilka dni przerwy
i ponawiaj próbę, aby dziecko nie wiązało jedzenia z negatywnymi
emocjami.
5 Zmieniaj łyżeczki ale
nie baw się w „samolociki” czy puszczanie bajek w czasie
posiłku. Dziecko mimo wszystko ma wiedzieć, że je.
6 Próbuj podawać
pokarmy gdy dziecko jest wypoczęte i lekko głodne. Gdy będzie
czuło mocny głód najprawdopodobniej „jedzenie” i tak zakończy
się płaczem i brakiem współpracy.
7 Odwiedź logopedę,
niech zbada podniebienie i napięcie mięśni twarzy.